Thursday, June 25, 2009

The living daylights....

Look at me! I am alive! Was out and about at university (rather uneventful and dull), met my long-term schoolfriend, who works as a financial manager , in her office. Strolled the streets of the city a bit (she was looking for a tatoo studio and me for shoes, as always...). Had lunch, and now I am back. I have to do a presentation for a course that deals with the History of Italy about Fascism. Meeting up with a fellow student of mine to discuss it, tomorrow. She also happens to be a long-term buddy of mine besides. We went to kindergarten together, even to the same group ( we were divided into groups- the green, blue, red and yellow one)! Funny isn't it? Apart from that, managed to pay my cellphone bill. So Mommy, from tomorrow on (hopefully) I'll be able to make calls and send text messages. But not yet.
Life's so busy and boring right now...

Patrzcie, żyję! Byłam dziś na zajęciach ( nudne i jeszcze raz nudne), spotkałam się z koleżanką, która znam ze szkolnej ławki ( i to długo). Pracuję jako menadżer finansów / finansowy (?!). Byłyśmy trochę w mieście (ona szukała studio tatuaży a ja się oglądałam jak zawsze za butami). Coś zjadłyśmy i wróciłam. Muszę przygotować prezentację na temat faszyzmy na przedmiot, który zajmuję się historią Włoch. Jutro będę musiała całość przerobić ze studentką z mojego roku, z którą jak się okazuję, uczęszczałam razem do tej samej grupy w przedszkolu (byliśmy podzieleni na grupę czerwoną, żółtą, niebieską i zieloną). Śmieszne, nieprawdaż? Dodatkowo w końcu udało mi się zapłacić rachunek za telefon, więc od jutra będę mogła pewnie znów wydzwaniać i wysyłać sms-y. Mama--> pamiętaj, że wciąż nie mogę!.
Tyle rzeczy na głowie a tak nudno...

No comments:

Post a Comment